Jesień tego samego roku, już wieczór, a tata nie wraca z gminy z jakiegoś zebrania. W domu niepokój, przychodzi sołtys z wiadomością, że tatę zatrzymali, bo nie chciał czegoś podpisać. Rozpłakałam się, bo w rozmowach rodziców słyszałam, że ludzi chwytają i oni już nie powracają do domu. Wspólnie odmawiamy przez długie godziny różaniec, wtedy już potrafiłam prowadzić. Nie wiem kiedy mama zaniosła mnie do łóżka, obudziłam się rano z różańcem w rączce, a tata przyszedł nas
ucałować, bo właśnie wrócił...