Polska Prowincja Świeckiego Instytutu Dominikańskiego z Orleanu

Ślub ubóstwa - świadectwo świeckiej osoby konsekrowanej


Jestem nauczycielką i wykonując tę pracę zarabiam na swoje utrzymanie. Mieszkam sama we własnym mieszkaniu. Jako osoba świecka żyję tak jak inni ludzie świeccy: ubieram się zgodnie z duchem czasu, noszę biżuterię, używam kosmetyków. Wyposażenie mojego mieszkania odpowiada przeciętnym standardom. Kupuję książki, chodzę do kina, spotykam się z przyjaciółmi i znajomymi, wyjeżdżam na wakacje. Tak jak inni – a przecież inaczej...

Poprzez ślub ubóstwa całą siebie i wszystko co posiadam, oddałam Bogu. On jest właścicielem, ja tylko zarządcą. Wszystko co otrzymałam, mam spożytkować na chwałę Bożą i dla dobra ludzi, których spotykam na swojej drodze.

Gdy słyszy się o ślubie ubóstwa, najpierw na myśl przychodzi sfera materialna. Będąc w Instytucie mogę dysponować swoimi dobrami materialnymi, podporządkowując to działanie osobie Odpowiedzialnej. Na co dzień konsultowanie wszystkich decyzji jest niemożliwe. Trzeba więc wykazywać się wielką uczciwością i odpowiedzialnością. Ta cecha świeckiego życia konsekrowanego była jedną z tych, które najsilniej wpłynęły na mój wybór tej właśnie drogi. Zawsze pragnęłam przyjęcia pełnej odpowiedzialności za swoje życie. To nie sztuka być ubogim, gdy ma się tylko tyle, ile przyznała przełożona. Prawdziwym wyzwaniem jest przyjąć wszystkie trudy kondycji człowieka świeckiego. Pracować na swoje utrzymanie: obecne i przyszłe, gdy już zabraknie sił i zdrowia; rozsądnie planować wydatki tak, by wystarczyło na wszystkie potrzeby, umieć się dzielić swoją własnością z potrzebującymi, przyjąć też ból realnych trudności materialnych, czego doświadczyłam tracąc pracę. To był bardzo trudny czas w moim życiu, którego wartość doceniłam znacznie później. Właśnie wtedy Chrystus ubogi bardzo mocno uczył mnie naśladowania Go, oddawania się Jemu z ufnością i wiarą, że On jest przy mnie, że jestem w Jego rękach. Świadomość mego powołania pozwoliła mi nie załamać się i przejść godnie przez ten trudny i bolesny czas.

Spojrzenie na ubóstwo tylko w sensie materialnym byłoby jednak bardzo ograniczone. Oddajemy Bogu wszystko. Według Jego woli staramy się dysponować wszystkim co posiadamy. Czasami łatwiej jest dać komuś pieniądze niż poświęcić mu swój czas i uwagę. Gdy poszerzam swoją wiedzę, aby więcej przekazać moim uczniom, gdy starannie przygotowuję lekcje, by wzbudziły ich zainteresowanie, gdy po zajęciach poświęcam im czas, aby pomóc w przezwyciężaniu trudności z nauką – w tych wszystkich sytuacjach dzielę się tym co posiadam, służę w ludziach Bogu samemu i żyję ślubem ubóstwa. Gdy odwiedzam chorą, unieruchomioną w domu sąsiadkę, gdy z zainteresowaniem słucham zwierzeń koleżanki, gdy mój dom jest z życzliwością otwarty dla każdego – daję siebie, swój czas, wypełniam ślub ubóstwa. Oczywiście te wszystkie działania muszą mieć jeden cel: wypełnienie woli Bożej. Tu nie chodzi o osobistą satysfakcję, o to, by czuć się ważnym i potrzebnym – ale o to, by Bóg sam się mną posługiwał. Jakże wielkim skarbem jest podporządkowanie swego działania osobie Odpowiedzialnej. Wspólne rozeznawanie pomaga rozpoznać wolę Bożą, uczy pokory, szukania nie siebie, ale chwały Bożej. Prowadzi do wewnętrznej wolności przez trudną drogę zaparcia się siebie. Sądzę, że to właśnie jest wyznacznikiem postawy ubóstwa: nie jest ważne, ile posiadam, ale jaka jest moja relacja do tego, co posiadam. To są pytania, które staram się zadawać sobie każdego dnia: W jakim stopniu chcę i potrafię oddawać Bogu siebie i to co posiadam, a przyjmować to co On mi daje? Czy najważniejszy jest dla mnie Bóg i Jego Królestwo? Czy moje życie świadczy o wyższości dóbr duchowych nad materialnymi?

Jest we mnie wdzięczność wobec Boga, że zechciał mnie powołać do naśladowania Chrystusa w tej niezwykłej formie życia konsekrowanego realizowanego w świecie. To nadaje mojemu istnieniu wartość i pełnię, bo tylko takie życie ma sens, które jest przeżywane z Bogiem i ku Niemu prowadzi..



© by Świecki Instytut Dominikański z Orleanu